piątek, 2 sierpnia 2013

Coaching grupowy a mediacje



Zgodnie z obietnicą opowiem Wam historię związaną z prowadzoną niedawno przeze mnie sesją coachingu grupowego (przynajmniej wtedy wydawało mi się, że będzie chodziło o coaching grupowy).
Zaczęło się jak zwykle. Trzech team leaderów zwróciło się do mnie z prośbą o sesję coachingu grupowego. Temat? Problemy komunikacyjne wewnątrz grupy, którą prowadzą. Problemy te dotyczyły również komunikacji między grupą a liderami, jednak sposób przedstawienia sprawy wskazywał, że ognisko zapalne tkwi w samej grupie.

Po rozmowach z liderami przygotowaliśmy spotkanie, które miało „uzdrowić” atmosferę w zespole.

Zaproponowane ćwiczenia szybko obnażyły prawdziwy problem. Nie było żadnego konfliktu wewnątrz grupy. Prawdziwy konflikt istniał na linii grupa – liderzy.

Zrozumiałem, że planowany coaching grupowy przerodził się w mediacje.

Ćwiczenia szybko „otworzyły” uczestników. Jedno z zadań polegało na tym, że członkowie grupy mieli wypunktować cechy idealnej grupy oraz zdefiniować niepożądane zachowania. Szybko zaczęli przytaczać własne, niestety negatywne wspomnienia ze współpracy z przełożonymi. Liderzy natychmiast podchwycili temat i wiedziałem, że od tego momentu nie mogę im przerywać. Moim nowym zadaniem było pilnowanie, aby rozpoczęty dialog odbył się z należytym szacunkiem oraz w atmosferze jak najmniej emocjonalnej. Na szczęście trafiłem na ludzi o wysokiej kulturze osobistej, więc reszta spotkania przebiegła w cywilizowanych warunkach. Sformułowanie na początku zajęć kontraktu oraz jego podpisanie przez wszystkich uczestników zadziałało w stu procentach. Kontrakt ten miał tylko jeden punkt: szacunek, szacunek i jeszcze raz szacunek – a został opracowany w całości przez członków grupy i ich przywódców.

Po kilku godzinach oczyszczających rozmów nastąpił moment podsumowania.

Celowo na podsumowanie poprosiłem wszystkich o przejście do innego pomieszczenia. Chciałem, aby to nowe rozdanie kojarzyło się z nowym miejscem. Zarówno grupa, jak i liderzy (tym razem w kręgu, a nie po dwóch stronach „barykady”) praktycznie bez mojego udziału wspólnie postanowili, co będą dalej robić. Nad czym będą pracować, czego unikać.

Jestem umówiony z liderami na spotkanie na początku września celem podsumowania tego, co się zdarzy w międzyczasie, oraz dla sprawdzenia, czy efekty spotkania okażą się zadowalające.

Obecnie grupa pracuje nad językiem komunikacji.

Trzymam za Was kciuki.
 
Pozdrawiam,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz