wtorek, 22 marca 2016

Najpierw coś dla ducha...

"Żeby poukładać sobie życie osobiste/zawodowe najpierw należy poukładać sobie życie duchowe".
Takie zdanie usłyszane gdzieś, kiedyś przyświeca mi od dłuższego czasu. Nie mam na myśli tylko aspektów wiary, ale też przewartościowania własnych zasad, uzmysłowienia sobie co jest tak na prawdę w życiu ważne.
Na pewno nie jest to łatwy proces. Nierzadko człowiek nie jest wstanie samemu uporać się z tym zadaniem.
Choć i to nie jest wg mnie najtrudniejsze.
Z perspektywy własnych doświadczeń śmiało mogę powiedzieć, że uzmysłowienie sobie, że coś jest nie tak, że coś wymaga zmiany to 60% sukcesu. Potem jest już z górki :)
Na pewno pomaga wiara, jako ten kręgosłup etyczny od którego zaczynamy zmiany postrzegania poszczególnych aspektów życia. Relacje z rodziną, z bliskimi, podejście do pracy do otaczającego nas świata.
Sprawy mocno indywidualne. Nie ma manuala. Wskazać można pierwszy krok. Doradzić od czego zacząć.
W moim przypadku była to wiara, dzięki której oprócz poznania lepiej samego siebie, poznałem też ludzi, którzy na co dzień dają świadectwo jak żyć w zgodzie z samym sobą.
Na końcu drogi jest szczęście. Nie to materialne, ale to duchowe. Człowiek rano otwiera oczy i myśli "kolejny piękny dzień, dzień który zakończy się sukcesem, jestem szczęśliwy..."




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz