Zdarza się też tak, że chcąc dać komuś coś do zrozumienia, celowo wysyłamy sygnał niewerbalny. Świetna sprawa, jeżeli zadziała. Wtedy nabiera mocy stare powiedzenie „rozumiemy się bez słów”. Problem pojawia się wtedy, kiedy nieświadomie wysyłamy sygnały, których byśmy nie chcieli lub nieumiejętnie wysyłamy te zamierzone, ale dają one zupełnie inny efekt niż byśmy oczekiwali.
Znalazłem ostatnio w moich starych notatkach, jeszcze z czasów studiów, ciekawe zapiski dotyczące pułapek komunikacji niewerbalnej. Prawda stara jak świat i na pewno każdy z Was, Drodzy Czytelnicy, pomyśli sobie „oczywista oczywistość”, ale czy na pewno?
Wyróżniamy następujące komunikaty
niewerbalne, czyli sygnały „mowy ciała”:
1.
Mimiczne: ruchy mięśni twarzy i mięśni oko-ruchowych.
2.
Pantomimiczne: ruchy rąk, nóg i głowy, a także postawa
ciała.
3.
Lokomocyjne: przemieszczanie się w przestrzeni.
4.
Proksemiczne: manipulowanie odległością od rozmówcy.
Niektóre z tych sygnałów
są dane nam dziedzicznie, jednak wpływy kulturowe dostarczyły nam wzorów
konwencjonalnych, wyuczonych przez naśladowanie jako nawyki. Wysoki
poziom zautomatyzowania utrudnia ich świadomą
kontrolę. Skutkiem tego stanu
rzeczy „mowa ciała” może
zdradzać nasze emocje i intencje, których nie chcielibyśmy ujawnić. W
szczególności:
- przesadna mimika jest objawem napięcia emocjonalnego,
- niezgodność wyrazu mimicznego z wypowiedzią jest odbierana jako nieszczerość,
- żywa gestykulacja nasuwa podejrzenie o naszych kłopotach z mówieniem (brakuje słów),
- zbliżanie się do rozmówcy na odległość mniejszą niż 0,5 metra sygnalizuje agresję lub erotyczne zamiary,
- nieustanne przemieszczanie się w przestrzeni zdradza trudności z samokontrolą ruchów.
Warto przypomnieć,
że są gesty, zwane „emblematami”, posiadające wulgarne znaczenia, ale dość
rozpowszechnione w danej kulturze. Przykładem może być nieco zapomniany już
gest Kozakiewicza albo popularny wśród młodzieży gest jednego palca. Oczywiście
jest wiele innych emblematów funkcjonujących w podkulturach młodzieżowych,
które bywają popularyzowane przez media. Jednak jeśli ktoś nam je zaprezentuje,
odbieramy je jako symptom prostactwa. Jeśli brakuje nam odpowiedniego
przeszkolenia, lepiej ograniczyć sygnały niewerbalne jedynie do takich, które:
- dokładnie odpowiadają treści wypowiedzi np. prezentuję obraz na ekranie lub tablicy, mówiąc: oto schemat organizacyjny… i wskazuję go ręką;
- wskazują na zainteresowanie wypowiedzią rozmówcy, np. lekkie pochylenie głowy w jego kierunku;
- wyrażają rozumienie problemów i uczuć rozmówcy, np. wyraz mimiczny skupienia;
- wyrażają zadowolenie ze spotkania – uśmiech.
Masz całkowitą racje - jak ma zawsze na twarzy wypisanego "doła" a nie mam ochoty aby inni o tym wiedzieli ...jaka więc recepta?
OdpowiedzUsuńRecepty jednoznacznej jak to zwykle w życiu bywa nie ma.
UsuńMożna próbować różnych technik.
Oczywiście nie wchodzę w temat czy ów permanentny wypisany na twarzy "dół" jest spowodowany przewlekłym problemem czy chwilowym spadkiem dobrego samopoczucia.
Jest co najmniej kilka sposobów przybrania optymistycznego wyrazu twarzy.
Najpopularniejsze to chwilowe poprawienia sobie nastroju. Działa szybko i skutecznie, ale krótkotrwale. Można to uczynić fundując sobie smakołyk, lub przypominając sobie zabawną historię z przed lat (dla mocniejszego efektu można ją mieć "zakotwiczoną" i uaktywniać ją w razie potrzeby, szerzej o tej technice w następnych artykułach).
Inną fajną techniką, którą ja bardzo lubię jest telefon do kogoś kto zawsze jest wstanie nas rozśmieszyć. Mam takiego znajomego, który nie zależnie o czym mi opowiada zawsze robi to w taki sposób że banan na twarzy mam w mgnieniu oka :)
Tak naprawdę rozmawiając z wieloma osobami zauważyłem że każdy ma swoją sprawdzoną metodę. Jeżeli ty nie masz jeszcze swojej no to najwyższy czas ją odkryć.
Pozdrawiam,
Podoba mi się ta wesoła historia zakodowana w pamięci przy nastepnej okazji chwilowego doła spróbuję czy to działa.... :-)
OdpowiedzUsuń